Rok nastał Pański 1427. Pamiętacie co przyniósł? Wiosną wonczas, ogłosił papież Marcin V bullę Salvatoris omnium, w której konieczność kolejnej krucjaty przeciw Czechom kacerzom proklamował. W miejsce Orsiniego, który leciwy był i haniebnie nieudolny, obwołał papa Marcin kardynałem i legatem Henryka Beauforta. Beaufort aktywnie bardzo sprawy się ujął. Wnet krucjatę postanowiono, która mieczem i ogniem husyckich apostatów pokarać miała. Gorące, skwarne było lato roku 1427. A co, pytacie na to Boży bojownicy? Cóż, kontynuują oni swoją misję. Po rejzach ich oddziałów pozostają jeno zgliszcza i trupy. Reynevan, medyk z wykształcenia i powołania, bierze udział w krwawych bitwach. Jest wielokrotnie brany w niewolę, ale ze wszystkich opresji wychodzi cało. Z zadziwiającą gorliwością nastają na niego wszyscy: i Inkwizycja, i złowrogi Pomurnik, i pospolici raubritterzy, których nikt nie przekona, że Reynevan nie miał nic wspólnego z napadem na wiozącego znaczną sumę pieniędzy poborcę podatków. A także wyjątkowo nań zawzięty Jan von Biberstein, pan na zamku Stolz, obwiniający Reynevana o zniewolenie jego córki. Pan Jan obiecuje, że napcha gwałciciela prochem i wystrzeli w powietrze. U boku Bożych bojowników Reynevan walczy za prawdziwą wiarę, mści się za doznane krzywdy, i odnajduje wreszcie miłość swego życia.
Ocena: 8/10
Trudno mi w to uwierzyć, ale ponad pięć miesięcy zajęło mi wysłuchanie tego audiobooka. Po pierwsze dlatego, że pliki podzielono na odcinki 30-minutowe. Dlatego chwytałem słuchawki tylko, gdy wiedziałem, że zdążę odsłuchać cały fragment. Po drugie – wydanie czytane przez Rocha Siemianowskiego, to nie to samo co spektakl odgrywany przez wielu aktorów z dźwiękami otoczenia itd. (jak to miało miejsce w przypadku pierwszego tomu trylogii). Ale dosyć narzekań. Sama książka jest świetna. Dzieje się mnóstwo – krwawe walki, sprawy sercowe, polityka, magia, humor – wszystkiego jest pod dostatkiem. Można więc powiedzieć, że dawkowałem sobie przyjemność. Humor popsuł mi się dopiero po skończeniu całości. Dowiedziałem się wówczas, że w październiku wchodzi do sprzedaży superprodukcja na wzór pierwszej – 190 aktorów pracowało nad tym przez 5 miesięcy! Ech… może za kilka lat przypomnę sobie w ten sposób losy Reynevana.