Po śmierci Mieszka, w kraju silnie osłabionym przez walki z postronnymi wrogami toczy się walka o władzę pomiędzy Bolesławem a Rychezą. Wcześniejszy sojusz Mieszka z Wieletami oraz niechęć Bolesława do kościoła i niedbałość o sprawy państwa stają się zarzewiem reakcji pogańskiej, która pustoszy kraj. Palatyn Michał Adwaniec wierny testamentowi Mieszka II popiera Bolesława w walce z Rychezą, lecz przeżywa związane z tym liczne rozterki, podejmuje liczne kroki mające na celu uniknięcie rozlewu braterskiej krwi i dalszemu wyniszczeniu kraju. Jest jednak bezsilny wobec lekkomyślności i srogości młodego Bolesława.
Ocena: 8/10
Trochę bardziej polityczna powieść, gdzie tak naprawdę brakuje bohatera, z którym czytelnik mógłby sympatyzować. Czytając “Braci” Bolko wydawał mi się interesującą postacią, której “kibicowałem”. W “Bezkrólewiu” okazuje się człowiekiem z dziczy, który z jednej strony chce władzy, a z drugiej strony nie potrafi przyjąć na siebie obowiązków z niej płynących. Nie potrafi słuchać rad, nie kieruje się interesami państwa. Rzadko kiedy czytam powieści, w których nie ma bohaterów pozytywnych :).