Opis (lubimyczytac.pl):
W drodze na Annapurnę, jeden z najgroźniejszych szczytów na świecie, ginie troje polskich wspinaczy. Ekipy ratunkowe odnajdują jedynie przysypane śniegiem, poskręcane liny, ale nie trafiają na żaden inny ślad po grupie.
Kilka tygodni później jedyna członkini wyprawy pojawia się na granicy nepalsko-tybetańskiej, po czym zostaje zatrzymana. Polscy śledczy przewożą ją do kraju, gdzie ma odpowiadać za zabójstwo – okazuje się bowiem, że aby przeżyć w górach, doprowadziła do śmierci swoich towarzyszy.
Co wydarzyło się w drodze na Annapurnę? I skąd śledczy mają dowody obciążające wspinaczkę? Oprócz znalezienia odpowiedzi na te pytania, Joanna Chyłka musi zmierzyć się z własnymi problemami i groźbami od człowieka twierdzącego, że to on niegdyś zaatakował ją kwasem…
Ocena: 7/10
Tym razem odpoczęliśmy od nałogów, chorób (no, powiedzmy) i ciąży, ale wyobraźnia autora poszybowała w myśl zasady ‘sky is the limit’ :). Ale dlaczego nie? Czytało się bardzo dobrze – nie było nudno, akcja toczyła się wartko, więc wszystko grało. Oczywiście poza standardowym już zakończeniem, które zamknęło historię na kilku stronach. Czasami mam wrażenie, że historia mogłaby się toczyć w nieskończoność, tylko autor mówi sobie “dobra, czas już kończyć” i już. Po ośmiu tomach robię sobie chwilową przerwę od losów Chyłki. Ale jeszcze wrócę do Pana, Panie Mróz.